Sobota, godzina 12.30, Plac Szczepański.
Wietrznie, szaro i wilgotno.
Czas na śniadanie!

Tym razem odwiedzimy Scandale Royal. Ten lokal zawsze kojarzył mi się z wieczornymi wyjściami. W porze śniadaniowej (czytaj: w okolicach południa) lądowałam zazwyczaj tuż obok - w Charlotte. Trzeba w końcu przełamać monotonię.

Pierwszy plusik już na wstępie: zostajemy poinformowane, że śniadania są wydawane do godziny 13.00. Jestem niepoprawnym śpiochem weekendowym, dlatego cieszy mnie fakt, że mogę wybrać coś z menu śniadaniowego jeszcze o tej porze. W środku klimat jest raczej mocno wieczorowy (co widać na załączonych fotografiach) - półmrok, fikuśne lampy i ciemne kolory. Nie przeszkadza nam to w jakiś szczególny sposób, ponieważ dzień i tak jest szary i deszczowy.

Teraz musimy zdecydować na jakie śniadanie mamy ochotę. Możemy wybrać tzw. śniadanie z bufetu w cenie 20 zł (szwedzki stół zauważyłyśmy zaraz po wejściu do Scandali; do wyboru płatki śniadaniowe, pieczywo, sery, wędliny, owoce, sałatki, jogurty, mleko, kawa, herbata, soki). W menu oczywiście jest też jajecznica, croque-monsieur, jakieś kanapki, omlet, śniadanie fitness itp.itd. (wszystko poniżej 20 zł).
Po dłużej chwili decydujemy się zjeść coś "światowego" :)

Zamawiam śniadanie amerykańskie czyli 3 mini-pancakes, jogurt naturalny, płatki kukurydziane, mini-omlet, syrop klonowy, miód i kawa z mlekiem.
Kinga decyduje się na śniadanie francuskie czyli 2 croissanty, tosty, czekolada, dżem, miód, masło i kawa z mlekiem.

Moje pancakes smakują bardziej jak racuszki, są ciepłe i miękkie. Oblewam je syropem klonowym i pałaszuję ze smakiem. Płatki kukurydziane zjadam z jogurtem i miodem. Nie jestem wielką fanką klasycznych cornflakes, więc trochę suchych płatków pozostawiam nietkniętych. Na końcu zabieram się za mini-omleta, a raczej dwa mini-omlety z szynką i pomidorami, włożone pomiędzy dwa okrągłe mini-tosty. Po zjedzeniu tego wszystkiego i po wypiciu kawy jestem pełna i ledwo mogę się ruszyć. Całkiem fajnie, zważywszy na przystępną cenę śniadania.

Śniadanie rodem z Paryża wygląda równie apetycznie. Kinga zjada swoje croissanty i tosty, smarując je dżemem, miodem i czekoladą. Słodkie i sycące - w sam raz na poprawę nastroju :)

Spędziłyśmy w Scandalach chyba trzy godziny, ale mogłybyśmy tam siedzieć znacznie dłużej. O tej porze w lokalu nie było jeszcze tłoczno, poza nami śniadaniowe pogawędki prowadziła tam tylko jakaś para i grupa obcokrajowców. Niestety rozmowy przy kawie i smacznym jedzeniu zawsze trwają zbyt krótko... Uwielbiam leniwe, weekendowe śniadania!

Śniadanie amerykańskie (+kawa z mlekiem): 17 zł
Śniadanie francuskie (+kawa z mlekiem): 17 zł

Scandale Royal
Plac Szczepański 2
Kraków







Śniadanie amerykańskie


Mini-omlety w tostach


Mini-omlety

Śniadanie francuskie





Ależ się rozleniwiłam! Powrót do rzeczywistości po ponad tygodniu słodkiego nieróbstwa jest bardzo trudny, dlatego bardzo przepraszam za mały zastój na blogu. Przez ostatnie kilka dni właściwie wegetowałam, przemieszczając się z domu na uczelnię i z uczelni do domu. To chyba wina pogody, która nie jest dla nas ostatnio zbyt łaskawa...

W piątkowy wieczór, podczas niemałej zamieci śnieżnej, udaliśmy się na Kazimierz do Bombaj Tandoori w celu odkrycia nowych, nieznanych smaków. Jakiś czas temu otrzymałam od mojej przyjaciółki kupon zniżkowy do tej indyjskiej knajpki. Bardzo się ucieszyłam, bo nie miałam wcześniej zbyt wielu okazji żeby spróbować potraw rodem z Bollywood.

Bombaj Tandoori znajduje się w sercu Kazimierza, pomiędzy licznymi restauracjami oferującymi dania kuchni żydowskiej. Knajpka jest maleńka, jest tam zaledwie kilka stolików. Nastrojowo i całkiem romantycznie - półmrok, świece, małe lampki, ciemne kolory, dużo zdjęć. W tle muzyka z bollywoodzkich filmów. Parawany między stolikami gwarantują intymny nastrój - nikt nie zagląda Ci do talerza i możesz spokojnie porozmawiać ze swoim ukochanym/ukochaną.

Zasiadamy przy stoliku w rogu sali, otrzymujemy menu. I tutaj nasza radość się kończy. Ceny są bardzo wysokie. Wiem, że kuchnia indyjska do najtańszych nie należy, ale cena powinna być adekwatna do wielkości porcji. No trudno, raz się żyje. Decydujemy się na veg-samosa (pierożki indyjskie), Aloo Palak Masala (szpinak i ziemniaki w sosie Masala) i kurczaka w aromatycznych grzybach.
W menu jest bardzo dużo dań wegetariańskich na bazie ciecierzycy, szpinaku albo bakłażana oraz sporo potraw z kurczaka. Dla wielbicieli ryb i owoców morza też się coś znajdzie. Z ciekawych promocji zauważyłam tzw. lunch menu w cenie 17,50 zł, od poniedziałku do soboty między 12 a 16. 

Po kilku dłuższych chwilach na naszym stole pojawiły się wegetariańskie samosy - dwa smażone pierożki wypełnione warzywnym nadzieniem. Ciasto jest chrupiące, przypomina trochę groszek ptysiowy. Nadzienie jest bardzo aromatyczne. Do tego dwa sosy - jeden mocno cytrynowy, drugi pikantny, na bazie majonezu. Pierożki są smaczne, szkoda tylko, że są takie maleńkie. Zjadamy po jednym i jesteśmy jeszcze bardziej głodni.

 Nadszedł czas na dania główne! Miny trochę nam rzedną, bo porcje są niewielkie. Na sporych talerzach leżą małe miseczki wypełnione indyjskim jedzeniem. Próbuję mojej potrawy szpinakowo-ziemniaczanej w sosie Masala (sos z duuużą ilością przypraw: imbir, kurkuma, cynamon, kardamon, chili...) i... smakuje zwyczajnie. Jak to mówią - szału nie ma. Niestety. Po zjedzeniu mniej więcej połowy, nie czuję już smaku szpinaku ani ziemniaków - moje kubki smakowe zostały zniewolone przez sos Masala. Tak więc czuję się jakbym jadła same przyprawy (mimo, że wybrałam wersję delikatniejszą). Kurczaka w aromatycznych grzybach możemy ocenić podobnie. Przyprawy dominują.

Cóż mogę rzec - nie jestem znawcą kuchni indyjskiej, ale trochę się zawiodłam. Owszem, samosy były przepyszne, ale dania główne w 100% zdominowane przez przyprawy (które bardzo lubię, ale nie w takiej ilości!). Lokal urządzony przyjemnie, niestety ceny odstraszają. Na domiar złego pani, która nas obsługiwała pomyliła się przy wydawaniu reszty. Nie polecam osobom, które nie mogą słuchać dłużej niż przez godzinę muzyki rodem z Bollywood. Po spędzonych tam prawie dwóch godzinach, przez cały wieczór w mojej głowie krążyła piosenka znana z reklamy Lipton Ice Tea Green Mango :) Tytuł popularnego bollywoodzkiego filmu oddaje moje odczucia idealnie: czasem słońce, czasem deszcz. Może kiedyś dam tej knajpce jeszcze jedną szansę i skorzystam z promocji lunch menu, ale póki co mam dość wszelakich przypraw :)

Veg-samosa (2 sztuki): 8,50 zł
Aloo Palak Masala: 21,50 zł
Kurczak z grzybami: 25 zł
Piwo Żywiec 0,5 l: 8,50 zł
Coca-Cola 0,2 l: 7 zł

Bombaj Tandoori
ul. Szeroka 7-8
Kraków










Za jakość zdjęć z góry przepraszam, ale jak już wcześniej pisałam - w knajpce panuje półmrok :)
Jestem uzależniona od nabiału. Dzień bez mleka/jogurtu/sera jest dniem straconym!

Postanowiłam przeprowadzić mały eksperyment i skomponować jednodniowe menu, którego bazą jest serek wiejski. Jako że jestem wielbicielką wyżej wymienionego produktu, Dzień Serka Wiejskiego uznaję za bardzo smakowity :)

ŚNIADANIE:
(dla 1 osoby)
  • 200 g serka wiejskiego
  • pomarańcza
  • 2 łyżki ziaren słonecznika
  • łyżka miodu
  • kromka chleba
Wstawanie o godzinie 6.30 jest męczarnią. Dźwięk budzika o tej porze to NAJGORSZA rzecz jaką można sobie wyobrazić! Jestem półprzytomna, nastawiam wodę na kawę. Bo bez kawy i śniadania nie wyjdę z domu!

Kromka chleba opieka się w tosterze. Kawę zalewam dużą ilością spienionego mleka. Pomarańczę obieram i kroję w kostkę. W miseczce mieszam serek wiejski z pokrojoną pomarańczą, dodaję 2 łyżki wcześniej uprażonych na patelni ziaren słonecznika. Gorącego tosta smaruję swojskim miodem.
Pierwszy łyk kawy od razu wprawia mnie w lepszy nastrój, serek z pomarańczą zagryzam chrupiącym tostem z miodem. Nie ma nic lepszego niż pożywne śniadanie - zastrzyk energii na cały dzień :)




OBIAD:
(dla 2 osób)
  • 300 g (+/-, w zależności ile jesteście w stanie zjeść :)) makaronu spaghetti
  • 350 g serka wiejskiego
  • 3-4 ząbki czosnku
  • oregano
  • bazylia (najlepiej kilka listków świeżej, ale może być też suszona)
  • pieprz
  • odrobina chili
  • olej do smażenia
Powiedzmy, że jest to udoskonalony przeze mnie przepis mojego chłopaka. Coś dla biednych studentów i dla ludzi żyjących w ciągłym pośpiechu. Domyślam się, że połączenie makaronu z serkiem wiejskim i czosnkiem może wydawać się dziwne, ale to naprawdę szybkie, łatwe i smaczne danie.

Makaron gotujemy al dente. Na patelni rozgrzewamy olej i podsmażamy czosnek pokrojony w drobną kostkę. Dodajemy ugotowany makaron i chwilę smażymy (chodzi o to, żeby nabrał zapachu czosnku i trochę się "natłuścił"). Przyprawiamy pieprzem, chili i oregano. Do serka wiejskiego dodajemy sporo bazylii. Nakładamy makaron na talerze, dodajemy serek wiejski, mieszamy i jemy.

COŚ NA SŁODKO:
(dla 3 osób)
  •  3 banany
  • kiść winogron
  • 150 g twarożku
  • cukier waniliowy
  • cukier brązowy (niekoniecznie)
  • 3-4 rządki czekolady mlecznej
  • płatki czekoladowe (można kupić gotowe)
Jestem łasuchem. W ciągu dnia, szczególnie zimą, mam zawsze ochotę na "małe Conieco". Żeby dostarczyć sobie trochę witamin, zamiast jeść kilogramami samą czekoladę, możemy wyczarować owocowo-czekoladowy deser.

Banany obieramy i wydrążamy na kształt litery "V".


Twarożek mieszamy z cukrem waniliowym (ilość według uznania). Wkładamy masę twarogową na banany (a raczej do wydrążonych w bananach tuneli :)) i obsypujemy odrobiną brązowego cukru (nie jest to warunek konieczny, więc jeśli nie macie brązowego cukru pod ręką możecie ten etap pominąć). Zawijamy ostrożnie banany w folię aluminiową (uprzednio nasmarowaną odrobiną masła), kładziemy na blaszce i pieczemy przez 15-20 minut w temperaturze 180 stopni.






Resztę twarożku nakładamy na talerze, dekorujemy winogronami i płatkami czekoladowymi.


W kąpieli wodnej rozpuszczamy czekoladę. Ciepłe banany oblewamy czekoladą i pałaszujemy.
Jak dla mnie połączenie banana i czekolady jest obłędne - uwielbiam ten smak.
UWAGA: deser jest bardzo słodki i silnie uzależniający! :)






KOLACJA:
(dla 1 osoby)
  • pomidor
  • 4 oliwki
  • 2 suszone pomidory
  • 150 g serka wiejskiego
  • kilka listków bazylii
Na kolację pomysł coś lekkiego i zdrowego (żeby nie było, że jem tylko czekoladę :)).

Pomidora kroimy w plastry, kładziemy po łyżce serka wiejskiego na każdy plaster, ustrajamy oliwkami, liśćmi bazylii i suszonymi pomidorami. Voilà






Powyższe przepisy to zaledwie kilka moich ulubionych pomysłów na wykorzystanie serka wiejskiego. Można wyczarować jeszcze wiele innych smacznych dań i przekąsek na bazie "wieśniaka", ale o tym może już innym razem :)

Życzę smacznego!
Pisałam ostatnio, że wybiorę się do Alebriche na deser i obietnicy dotrzymałam.
Sesja i stres z nią związany już na szczęście za mną, ale dedykuję ten post wszystkim, którzy wciąż jeszcze walczą z egzaminami.

To był jeden z tych beznadziejnych, pochmurnych dni, kiedy nic Ci się nie chce i najchętniej nie wychodził(a)byś z łóżka. Po jednym z Bardzo Męczących Egzaminów, doszłam do wniosku, że należałoby sobie jakoś wynagrodzić te 3 godziny wysiłku umysłowego. Najlepiej jakimś dobrym ciastkiem.

Jak już wspominałam, w Alebriche panuje naprawdę przyjazna i rodzinna atmosfera. Można w spokoju porozmawiać i odetchnąć po ciężkim dniu. Właśnie o takim miejscu człowiek marzy, kiedy jest baaardzo zmęczony (określiłabym ten stan dosadniej, ale nie wypada używać wulgaryzmów:)).

Zasiadamy wygodnie w miękkich fotelach, pojawia się Bardzo Miły Pan. Ola rozmawia z nim po hiszpańsku (chyba będę musiała kiedyś nauczyć się tego języka!) i składamy zamówienie. Dla mnie ciasto Carlota (cytrynowe ciasto z herbatników) i czerwone wino z owocami. Ola decyduje się na jeden z meksykańskich przysmaków na ostro i wodę z owoców sezonowych. Po kilku minutach zjawia się jeszcze kumpel ze stertą notatek i przyłącza się do naszego poegzaminacyjnego świętowania.

Ciasto pierwsza klasa! Delikatne, ale zarazem sycące, niezbyt słodkie, bardzo cytrynowe. Wino z owocami - niebo w gębie. Orzeźwiające i aromatyczne. Trunek kojarzy mi się z latem, słońcem i plażą, za którymi tak bardzo tęsknię. Ola twierdzi, że jej tacos dorados (czyli tortilla w sosie pomidorowym z kurczakiem, sałatą i serem) jest "bardzo meksykańskie". Dziewczyna zna się na rzeczy, więc ufam jej opinii.

Potwierdzam - słodkości w Alebriche są godne polecenia, meksykańskie ciasto przypadło mi do gustu i złagodziło poegzaminacyjny stres. Kusi mnie jeszcze flan (deser na bazie karmelu i wanilii) i tarta czekoladowa. Nie omieszkam spróbować!

Ciasto Carlota: 8 zł
Wino z owocami: 10 zł
Tacos dorados: 13 zł
Woda z owoców sezonowych: 5 zł
Piwo Warka 0,5 l: 6 zł






Wczorajsze popołudnie spędziliśmy na Zabłociu. W Klubie Fabryka odbyła się trzecia edycja Foodstocku. A co to takiego Foodstock? To takie wydarzenie kulinarne, które powinno być zaznaczone na czerwono w kalendarzach wszystkich miłośników dobrego jedzenia.

Na miejsce docieramy około godziny czternastej. Wnętrze alternatywnego Klubu Fabryka pęka w szwach - dawno nie widziałam takich tłumów! Czuję się trochę jak na wielkim kiermaszu - głośna muzyka, przeróżne zapachy, dużo jedzenia. I wszędzie gigantyczne kolejki głodomorów!

Kierujemy się najpierw w stronę baru, gdzie można kupić napoje oraz karnety. Jedną porcję (bądź porcyjkę) jedzenia można dostać za jeden karnet, który kosztuje 5 złotych. Z tymi magicznymi bilecikami w kieszeniach udajemy się na wycieczkę po stoiskach. Trzecia edycja Foodstocku to edycja walentynkowa, wystawcy ze wszystkich lokali walczą o tytuł "Ukochanego Przysmaku". Decyzja należy do nas, czyli do łasuchów, którzy niedzielne popołudnie spędzają właśnie w Fabryce.







Pierwsze stoisko, do jakiego udaje nam się dopchać to Głodne Kawałki. Uśmiechają się do nas kolorowe tarty, małe tartinki i marynowany camembert. Próbujemy tarty z serem kozim, która jest mięciutka i delikatna, ale niestety nie jest powalająca. Słyszałam wiele dobrych opinii o Głodnych Kawałkach, więc na pewno dam im jeszcze jedną szansę w bardziej sprzyjających warunkach :)





Spółdzielnia Organic Bar & Take-away kusi nas maleńkimi koreczkami z tofu, pomarańczą i ogórkiem musztardowym, roladkami z suszoną śliwką i mango, tartinkami wegańskimi, tartą z fenkułem, tartą z kurkami, preclami i "zdrowymi" słodkościami. Czujemy "tartowy" niedosyt, więc próbujemy tarty kurkowej z papryką i bundzem. Jest przepyszna! Jeden kawałek to za mało...




 Zakochałam się w stoisku Zielonego Talerza! Muffinki i serniczki z ekologicznej cukierni wyglądają tak pięknie, że szkoda je jeść... Poza tym są w 100 % przygotowywane z ekologicznych składników i  mogą być spożywane przez wegan i wegetarian. Podobno nie zaszkodzą też dbającym o linię, więc... Żyć (i jeść), nie umierać!


Następny przystanek - Restauracja Napolitano. Pizza piecze się w piecu, a my przyglądamy się przez chwilę kucharzowi, który przygotowuje makaron. Panna cotta w kształcie serca, polana sosem z owoców leśnych i tiramisu... Kocham włoską kuchnię! Pałaszujemy kawałek Margherity (świetne ciasto! dawno nie jadłam takiej dobrej pizzy!) i ruszamy dalej.




Na koniec powalił mnie sernik z białej czekolady z lokalu Świnka. Cudowny, słodki, delikatny, rozpływający się w ustach... Sernik idealny. I ta biała czekolada... Kto nie lubi białej czekolady?
Kusi mnie jeszcze ciasto migdałowe i urocze muffinki (mam do nich słabość!), ale te przyjemności zostawię już na raz następny.



Bardzo bardzo żałuję, ale nie udało mi się dopchać do kilku stoisk, między innymi restauracji Yellow Dog (a chciałam spróbować sernika z zielonej herbaty!), Youmiko Sushi Cracow, United Visions i Hummus Amamamusi. No cóż... Coś musi pozostać nieodkryte i owiane tajemnicą, żebym miała gdzie chodzić w najbliższym czasie :)

Foodstock to bardzo fajny event dla wielbicieli dobrego jedzenia i głośnej muzyki, ale trzeba wziąć pod uwagę fakt, że gęstość zaludnienia przekracza pięć osób na metr kwadratowy, kolejki bywają gigantyczne a niektóre porcje są naprawdę bardzo maleńkie. Warto wpaść i poznać nowe smaki, ale najlepiej uzbroić się w cierpliwość i dobry humor.

Lista wszystkich wystawców:
  • Spółdzielnia Organic Bar & Take-away
  • Youmiko Sushi Cracow
  • Yellow Dog
  • Zielony Talerz
  • Świnka
  • Hummus Amamamusi
  • Głodne Kawałki
  • Krakowska Manufaktura Czekolady
  • Restauracja Napolitano
  • United Visions
Na podium:
  •  I miejsce - Tytuł Ukochanego Przysmaku - sushi z Youmiko Sushi Cracow
  •  II miejsce - wegetariańskie smakołyki z United Visions
  • III miejsce - Głodne Kawałki