Bollywoodzkie klimaty - Bombaj Tandoori

Ależ się rozleniwiłam! Powrót do rzeczywistości po ponad tygodniu słodkiego nieróbstwa jest bardzo trudny, dlatego bardzo przepraszam za mały zastój na blogu. Przez ostatnie kilka dni właściwie wegetowałam, przemieszczając się z domu na uczelnię i z uczelni do domu. To chyba wina pogody, która nie jest dla nas ostatnio zbyt łaskawa...

W piątkowy wieczór, podczas niemałej zamieci śnieżnej, udaliśmy się na Kazimierz do Bombaj Tandoori w celu odkrycia nowych, nieznanych smaków. Jakiś czas temu otrzymałam od mojej przyjaciółki kupon zniżkowy do tej indyjskiej knajpki. Bardzo się ucieszyłam, bo nie miałam wcześniej zbyt wielu okazji żeby spróbować potraw rodem z Bollywood.

Bombaj Tandoori znajduje się w sercu Kazimierza, pomiędzy licznymi restauracjami oferującymi dania kuchni żydowskiej. Knajpka jest maleńka, jest tam zaledwie kilka stolików. Nastrojowo i całkiem romantycznie - półmrok, świece, małe lampki, ciemne kolory, dużo zdjęć. W tle muzyka z bollywoodzkich filmów. Parawany między stolikami gwarantują intymny nastrój - nikt nie zagląda Ci do talerza i możesz spokojnie porozmawiać ze swoim ukochanym/ukochaną.

Zasiadamy przy stoliku w rogu sali, otrzymujemy menu. I tutaj nasza radość się kończy. Ceny są bardzo wysokie. Wiem, że kuchnia indyjska do najtańszych nie należy, ale cena powinna być adekwatna do wielkości porcji. No trudno, raz się żyje. Decydujemy się na veg-samosa (pierożki indyjskie), Aloo Palak Masala (szpinak i ziemniaki w sosie Masala) i kurczaka w aromatycznych grzybach.
W menu jest bardzo dużo dań wegetariańskich na bazie ciecierzycy, szpinaku albo bakłażana oraz sporo potraw z kurczaka. Dla wielbicieli ryb i owoców morza też się coś znajdzie. Z ciekawych promocji zauważyłam tzw. lunch menu w cenie 17,50 zł, od poniedziałku do soboty między 12 a 16. 

Po kilku dłuższych chwilach na naszym stole pojawiły się wegetariańskie samosy - dwa smażone pierożki wypełnione warzywnym nadzieniem. Ciasto jest chrupiące, przypomina trochę groszek ptysiowy. Nadzienie jest bardzo aromatyczne. Do tego dwa sosy - jeden mocno cytrynowy, drugi pikantny, na bazie majonezu. Pierożki są smaczne, szkoda tylko, że są takie maleńkie. Zjadamy po jednym i jesteśmy jeszcze bardziej głodni.

 Nadszedł czas na dania główne! Miny trochę nam rzedną, bo porcje są niewielkie. Na sporych talerzach leżą małe miseczki wypełnione indyjskim jedzeniem. Próbuję mojej potrawy szpinakowo-ziemniaczanej w sosie Masala (sos z duuużą ilością przypraw: imbir, kurkuma, cynamon, kardamon, chili...) i... smakuje zwyczajnie. Jak to mówią - szału nie ma. Niestety. Po zjedzeniu mniej więcej połowy, nie czuję już smaku szpinaku ani ziemniaków - moje kubki smakowe zostały zniewolone przez sos Masala. Tak więc czuję się jakbym jadła same przyprawy (mimo, że wybrałam wersję delikatniejszą). Kurczaka w aromatycznych grzybach możemy ocenić podobnie. Przyprawy dominują.

Cóż mogę rzec - nie jestem znawcą kuchni indyjskiej, ale trochę się zawiodłam. Owszem, samosy były przepyszne, ale dania główne w 100% zdominowane przez przyprawy (które bardzo lubię, ale nie w takiej ilości!). Lokal urządzony przyjemnie, niestety ceny odstraszają. Na domiar złego pani, która nas obsługiwała pomyliła się przy wydawaniu reszty. Nie polecam osobom, które nie mogą słuchać dłużej niż przez godzinę muzyki rodem z Bollywood. Po spędzonych tam prawie dwóch godzinach, przez cały wieczór w mojej głowie krążyła piosenka znana z reklamy Lipton Ice Tea Green Mango :) Tytuł popularnego bollywoodzkiego filmu oddaje moje odczucia idealnie: czasem słońce, czasem deszcz. Może kiedyś dam tej knajpce jeszcze jedną szansę i skorzystam z promocji lunch menu, ale póki co mam dość wszelakich przypraw :)

Veg-samosa (2 sztuki): 8,50 zł
Aloo Palak Masala: 21,50 zł
Kurczak z grzybami: 25 zł
Piwo Żywiec 0,5 l: 8,50 zł
Coca-Cola 0,2 l: 7 zł

Bombaj Tandoori
ul. Szeroka 7-8
Kraków










Za jakość zdjęć z góry przepraszam, ale jak już wcześniej pisałam - w knajpce panuje półmrok :)

1 komentarz:

  1. Najlepszy jest kurczak w curry, biryani z kurczakiem i indyjski chlebek.
    Pozdrawiam, Asia

    OdpowiedzUsuń