CZWARTEK - DZIEŃ DRUGI

Dźwięk budzika o 7.30 rano (w nocy!) wyrywa mnie ze snu. Za oknem pierwsze promienie słońca przebijają się zza porannej mgły. Przed nami dzień pełen wrażeń, intensywnego zwiedzania i - co najważniejsze - dobrego jedzenia!

Świeżo po śniadaniu, z pełnymi brzuchami pokonujemy kilkadziesiąt schodów, by dostać się na wzgórze Wyszehrad. Moja kondycja do najlepszych nie należy, a poranny wysiłek tylko mi to uświadamia.
Metro to fantastyczny środek transportu - kilka chwil i jesteśmy już na Hradczanach (Hradčany). Zwiedzanie królewskiej dzielnicy zaczynamy oczywiście od Ogrodu Królewskiego (Královská zahrada). Ogród jest bardzo zadbany, z tarasu widokowego możemy podziwiać panoramę miasta, które wciąż jeszcze osnute jest poranną mgłą.










Zwiedzamy kompleks zamku królewskiego, przepiękną katedrę św. Wita i bazylikę św. Jerzego. Niestety Hradczany, jako jedno z najbardziej znanych miejsc w Pradze, oblegane jest przez tłumy turystów. Ciężko tam znaleźć odrobinę wolnej przestrzeni! Słynną Złotą Uliczkę (Zlatá ulička) również przechadzają się miliony ludzi z całego świata. Pamiętam to miejsce z mojego pierwszego wypadu do Pragi kilkanaście lat temu. Byłam wtedy jeszcze brzdącem, więc jedyne wspomnienia z tamtej wycieczki to: Złota Uliczka, Miejski Dom Reprezentacyjny (Obecní dům) i marionetki.

Znacznie spokojniej jest na Placu Loretańskim (Loretánské náměstí). Tam też zatrzymujemy się na chwilę w niewielkiej piwiarni U Černého Vola. W lokalu przesiadują w większości miejscowi, nie spotkamy tu zbyt wielu turystów. Drewniane stoły i ławy, przyjemny chłód i ciemne piwo Kozel - tak właśnie jest U Černého Vola. Zamawiamy trzy duże piwa, za które płacimy niespełna 100 Kc. Oczywiście znajdziemy w menu inne alkohole i typowe, czeskie przekąski (nakládaný hermelín - marynowany ser typu camembert, olomoucké tvarůžky, knedliki podawane z jajkiem i ogórkiem). Wszystkie przekąski kosztują mniej niż 50 Kc. To typowa, czeska piwiarnia, w której można odpocząć przy kuflu ciemnego piwa i nabrać sił na dalsze zwiedzanie miasta. 

U Černého Vola
Loretanske namesti 1
Praha 1 

Piwo Kozel 0,5 l - 30 Kc 





Kolejny punkt naszego zwiedzania to Malá Strana. Schodzimy ze wzgórza królewskiego ulicą Nerudova, która prowadzi nas bezpośrednio na Plac Małostrański. To właśnie przy tej ulicy mieszkał kiedyś czeski pisarz Jan Neruda. Teraz znajdują się tam liczne ambasady, kawiarnie, sklepy z pamiątkami i antykwariaty.
Przy Placu Małostrańskim (Malostranské náměstí) znajduje się kościół św. Mikołaja, w którym możemy podziwiać XVIII-wieczne organy, na których grał Mozart oraz przepiękne freski. Przed kościołem znajduje się słynna Kolumna Św. Trójcy. Zwiedzanie kościoła jest niestety płatne, ale oczywiście można zerknąć na ołtarz i freski z przedsionka.
Na ulicy Karmelickiej przez chwilę możemy poczuć krakowski klimat - nie tylko ze względu na nazwę ulicy, ale również z powodu podobnej zabudowy, przejeżdżających tramwajów i licznych grupek gołębi. Przy tej ulicy mieści się kościół Panny Marii Zwycięskiej a w nim słynna figurka Praskiego Dzieciątka. Sam kościół Karmelitów również przypomina trochę ten, który znajduje się w Krakowie. Jak czytamy na Wikipedii: Jezusek ma zmieniane regularnie ubranka, zakładane w zależności od dnia roku. My akurat mieliśmy okazję zobaczyć Jezuska w błękitnej sukience.






Półwysep Kampa, który leży pomiędzy Wełtawą a Čertovką to miejsce idealne na popołudniowy odpoczynek. Miłośnicy spacerów wypoczną w Kampa Parku, a artystyczne dusze na pewno chętnie udadzą się do Muzeum Kampa (galeria sztuki współczesnej). W parku znajdują się słynne babasy Davida Černego,  kontrowersyjnego czeskiego artysty. Nam udaje się trafić na charytatywną wystawę fotografii Powódź 2013.
Niedaleko Mostu Karola znajduje się Muzeum Karla Zemana, reżysera. Niestety bilety do najtańszych nie należą, więc rezygnujemy z tej atrakcji i udajemy się na Śródziemnomorski Targ. Przez cały tydzień (2-8.09) można kupić tam produkty śródziemnomorskie - przede wszystkim sery, wina, oliwki, wędliny - oraz posłuchać muzyki na żywo, głównie jazzu.
Mosty nad Čertovką - czyli tak zwana praska Wenecja - uginają się od ciężaru kłódek zawieszanych przez zakochanych. Ten zwyczaj przyjął się już w większości miast europejskich. Stamtąd jest już bardzo blisko do słynnej Ściany Johna Lennona. Na ścianie młodzi prażanie umieszczają od prawie trzydziestu lat graffiti o treściach pokojowych, zainspirowane twórczością Lennona. Wielu młodych ludzi przesiaduje tam, gra na gitarze, śpiewa i tworzy nowe malunki.

You may say I'm a dreamer,
but I'm not the only one.
I hope some day you'll join us,
and the world will live as one.










Na obiad udajemy się do Pivnice u Rudolfina - czeskiej hospody nieopodal Starego Miasta. W lokalu jest kilka oddzielnych sal - na parterze kamienicy i w piwnicy. Przy barze siedzi kilku starszych Czechów, którzy sączą piwo, palą papierosy i rozmawiają. Udajemy się do niewielkiej, pustej sali w głębi korytarza. Po kilku chwilach na naszym stole pojawiają się piwa. Menu jest dość obszerne - do wyboru kilkanaście potraw typowych dla kuchni czeskiej. Zamawiamy smażony Hermelin z sosem tatarskim, utopenec (marynowana kiełbasa, bardzo popularna przekąska do piwa) i ziemniaczane placuszki z ołomunieckimi serkami.

Smażony Hermelin i sos tatarski to idealne połączenie! Danie do najlżejszych nie należy, jak z resztą większość potraw czeskiej kuchni, ale jest naprawdę wyśmienite. Bardzo przypada mi do gustu, uwielbiam wszelkiego rodzaju sery, w szczególności te smażone.
Utopenec - czyli marynowana kiełbasa - podawany jest z dużą ilością cebuli. Specyficzna przekąska, niekoniecznie dla wszystkich (w końcu to kiełbaska podawana na zimno!). Z kromką świeżego pieczywa i kuflem zimnego piwa smakuje bardzo dobrze!
Ziemniaczane placuszki z ołomunieckimi serkami również podawane są z cebulą. To bardzo treściwe danie. Aromatyczne serki ołomunieckie i cebula dodają ziemniaczanym plackom pikanterii. Jak widać na poniższych zdjęciach, Czesi nie przepadają za warzywami. Do typowych dań i przekąsek rzadko dodaje się warzywa, jedynie odrobinę kapusty, cebulę i liść sałaty na ozdobę. 

Obiad bardzo nam smakował, dlatego do Rudolfina jeszcze wrócimy!

Pivnice u Rudolfina
Křížovnická 60/10
Praha 1


Smażony Hermelin + sos tatarski - 102 Kc
Utopenec - 49 Kc
Bramborowe placki z serkami ołomunieckimi - 114 Kc
Pilsner 0,5 l - 39 Kc

Trzy osoby najadły się i napiły za 382 Kc








Po obiedzie udajemy się na spacer brzegiem Wełtawy, aż do słynnego Tańczącego Domu (Tančící dům).




W drodze powrotnej do hotelu zwiedzamy Karlovo náměstí i odpoczywamy na chwilę na ławce w parku. Parki są ulubionym miejscem miejscowych meneli, trzeba do tego niestety przywyknąć.
Zatrzymujemy się w niewielkiej kawiarni Příčný řez, gdzie na świeżym powietrzu delektujemy się smakiem kawy (podanej na srebrnych tackach, ze szklanką wody :)). Cappuccino kosztuje 40 Kc, latte 43 Kc.





Słońce chyli się ku zachodowi, a my jesteśmy w drodze do robotniczej dzielnicy Žižkov. Dzielnicę porównuje się do paryskiego Montmartre i krakowskiego Kazimierza. Wąskie i strome ulice, niewielkie kamienice, street art, słynny Palac Akropolis i wieża telewizyjna Žižkov, po której wspinają się wyżej wspomniane bobasy - tak właśnie wygląda Žižkov. W podwórzu jednej z kamienic przy ulicy Prokopovej 4 znajdujemy maleńki, kubistyczny kościółek. Zachodzące słońce dodaje uroku starym kamienicom, oświetla widoczny z daleka pomnik Jana Žižki. Tak, Žižkov ma swój klimat!

W niewielkiej piwiarni  Království wypijamy po kuflu ciemnego piwa Černa Hora. W tej maleńkiej knajpce panuje domowa atmosfera. Znajomi barmana okupują bar, dwie dziewczyny przebierają koszyki pełne pachnących grzybów, ktoś ogląda mecz. Kelner jest niesamowicie miły. Patrzę na wielkie akwarium pełne kolorowych rybek i sączę moje piwo. Kufel Černej Hory to idealne zakończenie bardzo intensywnego dnia.

Království
Kubelíkova 36
Žižkov - Praha 3

3 x piwo Černa Hora 0,5 l - 96 Kc







W drodze powrotnej wysiadamy jeszcze przy Placu Wacława (Václavské náměstí), który tętni życiem o każdej porze dnia i nocy. Spacer kończymy w Pałacu Lucerna, zbudowanym przez dziadka Václava Havla. Pałac jest centrum kulturalnym i rozrywkowym Pragi - znajduje się tam kino, restauracja, kawiarnia, hospoda, klub muzyczny oraz pasaż handlowy. Wzrok przyciąga również słynna rzeźba konia autorstwa Davida Černého.





Po raz kolejny powracam do Was po długiej nieobecności. Miałam nadzieję, że w wakacje nadrobię zaległości i rozwinę bloga, niestety stało się odwrotnie. Ale co się stało, to się nie odstanie i nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem... Tegoroczną jesień powitamy u naszych południowych sąsiadów. Zapraszam na wycieczkę do Złotej Pragi!

Praga - Paryż Wschodu, królestwo złocistego piwa, miasto o stu wieżach, romantyczna przystań nad Wełtawą. Czerwone dachy, Krecik, gwarne hospody, Wojak Szwejk i knedliki. Alfons Mucha, Franz Kafka, Bedřich Smetana, Václav Havel, Jaroslav Hašek.
Sześć dni. Tajemnicze uliczki. Przepiękne widoki. Dużo dobrego jedzenia. Jeszcze więcej dobrego piwa. Zapraszam na wycieczkę!

ŚRODA - DZIEŃ PIERWSZY

Ahoj!
Český Těšín, dworzec główny. Słoneczny, trochę chłodny poranek. W końcu mamy wrzesień, skończyły się upały! Decydujemy się na podróż pociągiem, ponieważ trwa niewiele ponad 4 godziny, bilety nie są drogie, jest całkiem wygodnie i nie trzeba martwić się o parking w centrum Pragi.

Stolica Czech wita nas przepiękną pogodą i tłumem ludzi w centrum miasta. Z informacji praktycznych: Praga ma świetny transport publiczny (tramwaj, metro, autobus) - mapki komunikacji miejskiej można dostać m.in. na Dworcu Głównym (Praha Hlavní nádraží) w kasie biletowej albo w punkcie informacyjnym.
Bez problemu docieramy do naszego hotelu, gdzie zostawiamy bagaże i udajemy się poznawać "złote" miasto.






Po podróży umieramy z głodu. Udajemy się więc do restauracji U Bansethů, gdzie serwowane są typowe potrawy kuchni czeskiej. Czytałam wcześniej o tym miejscu na jakimś czeskim blogu kulinarnym i zanotowałam sobie adres w notesiku. Knajpka znajduje się niedaleko naszego hotelu - wiedziałam, że przyjedziemy do Pragi w porze obiadowej i chciałam od razu trafić do fajnego miejsca z dobrą kuchnią.

W środku jest bardzo przyjemnie i bardzo czesko. Mężczyźni sączą swoje browary i rozmawiają, niektórzy pałaszują pachnący gulasz. Siadamy przy wielkim, drewnianym stole i od razu pojawia się obok nas uśmiechnięta kelnerka. Piweczko? Tak, trzy razy. Kufle zimnego Pilsnera pojawiają się przed nami w mgnieniu oka. Menu nie jest zbyt rozbudowane, ale znajdziemy tutaj gulasze, smażony ser, potrawy mięsne (na przykład pieczona kaczka) i przekąski do piwa.
Po dłuższej chwili decydujemy się na srdíčkový guláš (pikantny gulasz z drobiowych serduszek) i smažené olomoucké tvarůžky (smażone serki ołomunieckie z pikantnym sosem). Dostajemy również tradycyjny chleb z kminkiem, świeży i bardzo smaczny. Gulasz z drobiowych serduszek pachnie pięknie i faktycznie jest pikantny! Dobrze, że pod ręką mamy chleb i piwo. Smażone serki są pyszne! Majonezowy sos i chrupiący chleb to idealne uzupełnienie. Sos mógłby być trochę bardziej pikantny, a gulasz trochę łagodniejszy, ale to już kwestia przyzwyczajenia i tolerancji przeróżnych przypraw. Serki mają specyficzny smak i zapach, dobrze komponują się z piwem (jak chyba większość czeskich potraw!) dlatego nie wszystkim mogą smakować. Ja się w nich zakochałam!

U Bansethů znajduje się stół Jaroslava Haška, autora powieści "Przygody dobrego wojaka Szwejka podczas wojny światowej". Być może właśnie tam Hašek opisywał perypetie słynnego wojaka, bawił się papierową podstawką, sączył złociste piwo i zajadał się gulaszem. Słuchał knajpianej gadaniny, rozmawiał z biesiadnikami i uśmiechał się do siebie znad pełnego kufla. Dokładnie tak samo jak my!

Plzeňská restaurace U Bansethů
Táborská 389/49,  
140 00 Praha 4-Nusle

Piwo Pilsner 0,5l: 39 Kc
1/2 chleba: 15 Kc
Gulasz: 77 Kc
Smażone serki: 88 Kc

Trzy osoby najadły się i napiły za 374 Kc














Z pełnymi brzuchami udajemy się na spacer w kierunku wzgórza Wyszehrad (Vyšehrad), skąd możemy podziwiać praskie czerwone dachy na tle błękitnego nieba. Stamtąd też kierujemy się metrem na Stare Miasto.

Już pierwszego dnia odnajdujemy odrobinę Paryża w sercu Pragi.  
Café Montmartre, urocza kawiarenka w centrum Starego Miasta, przyciąga nasz wzrok i zachęca do zatrzymania się tam chociaż na chwilę. W środku panuje półmrok, na ścianach wiszą czarno-białe zdjęcia i  francuskie plakaty. Meble są stare, z duszą. Bar niezmiernie mi się podoba. Niektóre zegary nie działają, tak jakby czas zatrzymał się w miejscu. Zapach dymu tytoniowego miesza się aromatem kawy i świeczek. Tak, tutaj naprawdę panuje klimat Paryża sprzed jakichś pięćdziesięciu lat!

Bardzo uprzejmy, starszy pan podaje nam karty. Zamawiamy kawę latte, która po chwili pojawia się na naszym stole, podana na srebrnej tacy, ze szklanką wody. 

Te trzy rzeczy zwróciły moją uwagę podczas pobytu w Pradze: 
1. wszystkie kawy podawane są na srebrnych tackach;
2. do każdej kawy podawana jest szklanka wody;
3. kawa jest zawsze bardzo bardzo gorąca.
Aha, może jeszcze jedna uwaga:
4. latte często podawana jest w szklance bez uszka.

Niesamowity i trochę specyficzny klimat  Café Montmartre sprawia, że nie chce się opuszczać tego miejsca. Gdybym studiowała w Pradze, przesiadywałabym tutaj na przerwach między zajęciami. Z filiżanką kawy, papierosem i stosikiem starych książek!

Café Montmartre
Řetězová 7, 
Praha 1 – Staré Město

3 x kawa latte: 135 Kc












Późne popołudnie spędzamy na Moście Karola, w tłumie turystów. Dawno nie widziałam tylu ludzi w jednym miejscu! Większe tłumy są chyba tylko pod Zegarem Orloj o każdej pełnej godzinie.
Zachodzące słońce sprawia, że miasto naprawdę wydaje się być całe ze złota. Wystarczyło mi zaledwie kilka godzin, żeby pokochać Pragę całym sercem!








Křižíkova fontána