Zapiekanki na Kazimierzu i zimowa kawa

Zamiast śniegu pada deszcz.
Pisałam wielokrotnie, że nie znoszę zimy, ale przed Świętami wolałabym żeby było biało i mroźno, a nie szaro, mokro i zimno...Na przekór pogodzie wybieramy się na Kazimierz, na słynne zapiekanki!

Przy Okrąglaku jest dość pusto - godzina jeszcze wczesna. Poza tym deszcz na pewno wszystkich odstraszył. Ale my, ubrane w grube, zimowe płaszcze i uzbrojone w parasol, udajemy się do Endziora na najlepsze zapiekanki z pieca.

Standardowa zapiekanka to oczywiście ser i pieczarki, zamawiam dodatkowo szczypiorek i czarne oliwki. Ola decyduje się na zapiekankę z kurczakiem i kukurydzą.
Po kilku minutach oczekiwania stoimy już pod daszkiem i wcinamy nasze chrupiące bagietki. Ostatni raz byłam tutaj chyba w maju! Tęskniłam za gorącymi i pysznymi zapiekankami... Cudownie w końcu się nimi delektować. Jedynie gołębie są trochę denerwujące - krążą wokół nas i zjadają każdy okruszek z mokrego betonu.

Około godziny 14 zbiera się coraz więcej ludzi, pod daszkiem robi się tłoczno. Bo u Endziora zapiekanki są chrupiące i świeże, nie przypominają gumowatych bułek z mikrofalówki. Są niedrogie i bardzo sycące. W dodatku można je kupić praktycznie o każdej porze dnia i nocy!

Zapiekanka z kurczakiem, kukurydzą i ketchupem: 10 zł
Zapiekanka ze szczypiorkiem, czarnymi oliwkami i ketchupem: 7 zł
Zapiekanka standard (ser, pieczarki, ketchup): 5 zł 

Zapiekanki z pieca u Endziora
Plac Nowy 4
Kraków





Żeby poprawić sobie humor w deszczowy wieczór, spotykam się z moją przyjaciółką w jednej z "kawowych" sieciówek. Przy stoliku obok siedzi jeden z ulubieńców Pudelka, osobnik kontrowersyjny, którego nazwiska nie będę tutaj wymieniać :) Ze sweterka Moniki spogląda na mnie Snoopy w okularach przeciwsłonecznych. Uwielbiam go odkąd skończyłam kilka lat i zobaczyłam po raz pierwszy jego podobiznę na płóciennej torbie. Popijam kawę pierniczkową, bardzo bardzo słodką, ale co mi tam... Zima zawsze kojarzyła mi się z gorącymi i nadmiernie słodkimi napojami :)

Godzina spędzona z Moniką, Snoopym i zimową kawą skutecznie poprawiła mi nastrój - nawet deszcz mi nie straszny! W końcu Święta coraz bliżej...





3 komentarze:

  1. tylko nie ta przeklęta korporacja starbucks, krakowskie hipstery. nie lepiej pójść na kawę do lokalnej, małej kawiarni?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie dlatego lokal nie został tutaj szerzej opisany.
      TAK - popieram małe, lokalne kawiarnie. Natomiast nie widzę nic złego w tym, że raz na przysłowiowe sto lat piję kawę z sieciówki.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. ajajajajajajaaaaaaaj ale zazdroszczę :)

    OdpowiedzUsuń