Berlin Calling!

ŚRODA - DZIEŃ TRZECI

Dzisiejszy dzień w Berlinie zapowiada się bardzo aktywnie. Pogoda trochę się zmieniła, niebo zrobiło się szare, ale wciąż jest całkiem ciepło i - co najważniejsze - nie pada. Po szybkim śniadaniu (serek Philadelphia o smaku Milki!!! oszalałam!!!) opuszczamy nasz hostel i udajemy się do pałacu Charlottenburg. Niestety nie mamy na tyle czasu, by zwiedzić wnętrza Schloss Charlottenburg (mam nadzieję, że następnym razem nam się uda), ale spacerujemy trochę po przepięknym parku (Schlosspark Charlottenburg) i podziwiamy z zewnątrz przepiękny pałac.


Jesienna kolorystyka dodaje magii całemu kompleksowi pałacowemu, zwłaszcza alejkom w parku, które wyglądają naprawdę tajemniczo i baśniowo.



Następnym punktem naszej wycieczki jest Olympiastadion - Stadion Olimpijski znajdujący się w dzielnicy Charlottenburg. Robimy sobie krótki spacer po okolicy, a następnie zwiedzamy stadion również w środku.



Czas ucieka niesamowicie szybko! Kiedy docieramy już do KaDeWe, znanego domu handlowego i dawnego symbolu zachodniego dobrobytu, jest już dość późna pora obiadowa. W Kaufhaus Des Westens panuje typowa przedświąteczna atmosfera - gustownie przystrojone choinki wychylają się z każdego kąta, a z głośników sączą się już znane wszystkim "christmasowe" kawałki.
Od razu udajemy się na najwyższe piętro tego domu handlowego, ponieważ to tam znajdują się półki z przeróżnymi produktami spożywczymi i napojami, a także stoiska z jedzeniem oraz restauracje. Mój Boże, mogłabym tu zamieszkać! Wszystko wygląda tak apetycznie! I do tego te zapachy... Aspekt wizualny też jak najbardziej na plus. Zakochałam się w KaDeWe.





 Ze względu na ograniczony czas i budżet kupujemy tylko trochę słodyczy i jakieś regionalne piwa. Czeka nas jeszcze wizyta w dwóch muzeach więc musimy się sprężyć. Piwosze na pewno byliby zachwyceni gigantycznym wyborem browarów ze wszystkich stron świata :)

 
Udajemy się do Muzeum Techniki (Technikmuseum - Trebbiner Straße 9, 10963 Berlin), a następnie do Muzeum Żydowskiego (Jüdisches Museum - Lindenstraße 9-14, 10969 Berlin). Polecam z całego serca odwiedzenie tych muzeów - naprawdę warto! Tematyka jednego i drugiego jest oczywiście zupełnie odmienna, ale rozplanowanie architektoniczne i same ekspozycje są równie fantastyczne. W każdym z tych muzeów spędziliśmy po ok. 1,5/2 h (pewnie spędzilibyśmy tam więcej czasu gdybyśmy tylko go mieli). Przygotujcie sobie więc trochę większy zapas czasowy na spokojne zwiedzanie.


W drodze powrotnej na Alexanderplatz umieramy z głodu. Kupujemy kawałek pizzy z pieczarkami w jednej z budek przy wejściu do U-Bahn. Pizza jest naprawdę niezła! Wysiadamy przy Alexie i tam jeszcze kupujemy currywurst - topową niemiecką przekąskę. Kiełbasa oblana sosem keczupopodobnym i obsypana curry nie jest zła, ale spodziewałam się czegoś lepszego...

Pałaszujemy jednak nasze przekąski z wielką radością, naprawdę byliśmy bardzo głodni. Włóczymy się jeszcze chwilę po sklepach z pamiątkami, a potem wracamy na Kreuzberg żeby zjeść jakąś porządną kolację.



Kreuzberg jest berlińską skarbnicą świetnych knajp i lokali, już Wam o tym wspominałam w pierwszym berlińskim poście. Nasz ostatni wieczór w stolicy Niemiec chcemy spędzić w jakimś miłym miejscu ze smacznym jedzeniem. Krążymy jakiś czas po okolicy, aż w końcu nasz wybór pada na meksykańską restaurację QUE PASA. I to jest bardzo dobry wybór! Wnętrze jest bardzo typowe dla meksykańskiej knajpy, muzyka oczywiście latino (ale niezbyt głośna), miła obsługa i pyszne jedzenie. Zamawiamy burritos z mięsem mielonym, enchiladas z kurczakiem i piwo. Niebo w gębie! Nie mogliśmy lepiej uczcić naszego pobytu w Berlinie. Mam nadzieję, że wrócimy tu szybko...

QUE PASA
Skalitzer StraBe 107 
Ecke MateuffelstraBe 
10997 Berlin
Kreuzberg

Dwie osoby najadły się i napiły za ok. 20 euro. Ale było warto!




Po bardzo smacznej i bardzo sytej kolacji udajemy się na nocny spacer po mieście. Czasu mamy już niewiele, więc jeździmy chwilę piętrowym autobusem po mieście (uwaga! - kierowcy nie pozwalają jeść w pojazdach, nawet chrupek! więc radzę uważać i raczej nie spożywać nic w środkach transportu :)), spacerujemy po miejscach, do których nie zdążyliśmy dotrzeć za dnia (sala kongresowa Haus der Kulturen der Welt, Plac Republiki, dzielnica rządowa, kolumna Zwycięstwa pośrodku ronda Grosser Stern), odwiedzamy po raz ostatni Reichstag nocą...


Auf Wiedersehen, Berlin! Mam nadzieję, że niebawem znów się widzimy!


0 komentarze:

Prześlij komentarz