Jak połączyć muzyczną wyprawę w przeszłość z filmem "The Bucket List"?

Wiosna w pełni!!!

Postanowiłam uzupełnić garścią dźwięków sporą dawkę zdjęć, jaką Wam ostatnio zaserwowałam.
Dla mnie to właśnie muzyka (oraz oczywiście zapachy i smaki!) najlepiej przywołuje wspomnienia z danego okresu. Poza tym chciałam przeanalizować kilka ostatnich miesięcy - zobaczyć co było dla mnie wtedy ważne i co najgłębiej zapadło mi w pamięć.

Od świąt do świąt, od grudnia do kwietnia, od zimy do wiosny.

GRUDZIEŃ

Grudzień taki niezimowy, mało świąteczny. Śniegu nie ma. Mnie to akurat cieszy, bo nie czuję przeszywającego zimna kiedy czekam na mój tramwaj, ale niestety klimatu Bożego Narodzenia również nie odczuwam. Szwendam się po klubach jazzowych, po targach ręcznie robionych rzeczy, po przytulnych kawiarenkach. Szukam tego świątecznego nastroju w kubku aromatycznej kawy z miodem i cynamonem, w rozmowie z najbliższymi, w leniwych porankach spędzonych pod ciepłym kocem. Czy w końcu go znajduje? Nie wiem. Ale znajduję dwie stówy leżące na chodniku, zmięte i trochę ubłocone. Taki świąteczny podarunek od losu.


STYCZEŃ

Styczeń to dziwny miesiąc. Nie lubię stycznia. Nie lubię początku roku. Dla mnie to wcale nie jest czas na zmiany! To czas poświątecznego zmęczenia, najgorszej pogody, stresujących egzaminów i dziwnych wydarzeń. Z drugiej strony to również miesiąc, w którym przypadają moje urodziny (i to chyba jest jedyny powód, dla którego jestem w stanie go zaakceptować i nie wykreślić z kalendarza). W głębi duszy wciąż jestem jeszcze dzieciakiem i niesamowicie cieszę się z tego dnia. Dlatego, że jest to okazja do spotkania się z tymi wszystkimi, z którymi nie mam czasu spotykać się tak często jakbym chciała. I dlatego właśnie urodziny powinno się świętować minimum raz na miesiąc ;)


LUTY

Dużo stresów i sporo relaksu. Cisza i muzyka. Trochę smutków i odrobinę radości.
Mnóstwo dobrego jedzenia, słonecznych dni i fantastycznych spotkań.
No i Kraków, którego uroków chyba wcześniej nie potrafiłam tak naprawdę docenić.


MARZEC

Zamknęłam pewien etap w moim życiu. Byłam już bardzo zmęczona monotonią, szukałam jakiegoś konkretnego celu. Wszystko wydawało mi się nudne, powierzchowne, bezsensowne. Szukałam, szukałam i nie mogłam znaleźć. Miałam dość wszystkiego i wszystkich, potrzebowałam chociażby najmniejszej zmiany w moim życiu, żeby zacząć tak NAPRAWDĘ żyć.

I chyba zaczęłam.


KWIECIEŃ

Dawno tak szybko nie minął mi żaden miesiąc. To był ekspresowy kwiecień, spędzony gdzieś pomiędzy Bielskiem a Krakowem, pomiędzy intensywnymi weekendami a pracowitymi dniami roboczymi. Tyle osób, tyle miejsc, tyle miłych wspomnień! I trzy dni błogiego wypoczynku, bo przecież Wielkanoc. Nic tylko biegać na zielonej trawce (albo siedzieć za suto zastawionym stołem, co niestety w moim przypadku tak właśnie wyglądało)! Kwiecień na pewno na dłużej pozostanie w mojej pamięci. To był dobry miesiąc.


A jak jest teraz i jak będzie?

Nie wiem. Zrobiłam listę marzeń do spełnienia po obejrzeniu filmu "The Bucket List" ("Choć goni nas czas"). Powoli realizuję to, co sobie założyłam, zaczynając oczywiście od tych mniejszych marzeń. Mam nadzieję, że na spełnienie tych większych i trudniej osiągalnych też nadejdzie czas.

Przez ostatnie pięć miesięcy powoli budziłam się z długiego, zimowego snu. Potrzebowałam czasu żeby zrozumieć pewne rzeczy. Wielu nadal nie rozumiem (albo nie chcę zrozumieć). Równie wiele chcę zmienić. Mimo to cieszę się z tego, co ma nadejść.
Mam nadzieję, że to będzie dobry rok.
Czuję to!


1 komentarz:

  1. Mam nadzieję ,że spełnisz swoje marzenia i zrealizujesz to co postanowiłaś czego Ci serdecznie życzę
    Pozwolę sobie zacytować Paulo Coelho :

    Nikt nie może tracić z oczu tego, czego pragnie. Nawet kiedy przychodzą chwile, gdy zdaje się, że świat i inni są silniejsi. Sekret tkwi w tym, by się nie poddać.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń