Sobotnie śniadanie na Krupniczej - Tektura

Cześć!

Dziś będzie krótko, zwięźle i na temat.
O czym? 
O kolejnym leniwym, sobotnim śniadaniu. Tym razem na Krupniczej, w Tekturze.

Tekturę zaczęłam odwiedzać regularnie mniej więcej rok temu. Kiedy udałam się tam po raz pierwszy urzekła mnie głównie luźna atmosfera, pyszne tarty i ciasta oraz hasło przewodnie kawiarni, które brzmi Kawa to podstawa! Święta prawda! Bo przecież śniadanie bez filiżanki aromatycznej kawy to nie śniadanie.

Mój romans z Tekturą trwa więc już jakiś czas. Tyle godzin przegadanych, przesłuchanych i przesiedzianych nad filiżanką pachnącej kawy, tyle dobrych wspomnień! <--- (a kawa jest tam naprawdę dobra)

W jedną z czerwcowych sobót udałyśmy się na Krupniczą w okolicach południa. Nie ma to jak późne śniadanie! Zaczęłam ostatnio bardzo doceniać wolny czas i weekendy są dla mnie wręcz święte. Dlatego też sobotnie poranki (często dość późne) staram się należycie celebrować.

Kiedy docieramy do kawiarni, jest tam jeszcze dość spokojnie. Jak już pisałam, bardzo odpowiada mi klimat tego miejsca - prosty wystrój, menu wypisane na wielkiej tablicy, drewniane stoły. <--- (następnym razem będą zdjęcia wnętrza)
Zamawiamy prawdziwe śniadanie mistrzów: gigantyczną kawę, tosty z orzechami, niebieskim serem pleśniowym i żurawiną, croissanta z malinami i domową szarlotkę.
I zaczynami świętować! Jemy. Pijemy. Rozmawiamy. Czas płynie powoli.

Właśnie dlatego uwielbiam takie miejsca i takie poranki. Oby było jak najwięcej takich prozaicznych, beztroskich chwil w życiu każdego z nas.

Tektura
ul. Krupnicza 7
Kraków

Cennika dziś nie będzie, bo zgubiłam rachunek. Bywam roztrzepana.





2 komentarze: